sobota, 24 grudnia 2011

1: Jezus

Wy też myśleliście w dzieciństwie, że wolne miejsce przy wigilijnym stole jest zarezerwowane dla Jezusa, który być może zapuka do drzwi Waszego domostwa?

Czasem zastanawiam się, skąd wzięła się ta dziwna tradycja w polskich rodzinach, tj. dodatkowa zastawa na stole dla 'spragnionego przybysza'. Przecież Polacy, to ludzie egoistyczni, których nie obchodzi drugi człowiek, a co dopiero ktoś obcy, więc po co do jasnej cholery stawiać ten dodatkowy talerz? Jeszcze się pochlapie...

...właśnie. To bardzo nieekologiczne, żeby myć prawie czystą zastawę. Co zatem radzicie??

Fabien


4 komentarze:

  1. Szczerze, ja nigdy nie myślałam, że to miejsce jest dla Jezusa. Może to dziwne, a może nie, ale u mnie w domu od zawsze tłumaczono mi, że to miejsce jest zarezerwowane dla najbliższej osoby, która zmarła, a to już nie jest ktoś obcy. Kto wie, może ludzie też w głębi duszy tak sądzą i dlatego z sentymentu nie jest im "szkoda" stawiać tego talerza, mimo, że są leniwi? A może w gruncie rzeczy ludzie wcale nie są tacy źli.. może na tym polega "magia świąt".

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmm... myślę, że kwestia wolnego miejsca w każdej rodzinie jest inaczej tłumaczona. A magia świąt? Myślę że cos takiego nie istnieje.. Ta wymuszana życzliwość, uśmiech, życzenia... Brrrrr.
    Tłumaczenie że miejsce jest przeznaczone dla zmarłej osoby jest trochę dziwne... Bo w sumie, miejsce jest jedno, a zmarłych bliskich naszemu sercu jest wielu. Chyba że ciała astralne nie potrzebują tyle miejsca i wszyscy zmieszczą się na jednym.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ponoć wielu ludzi wierzy w to, że to miejsce jest własnie przeznaczone dla zmarłych. A co do wymuszonych uśmiechów i życzliwości..... może jestem inna, ale ja się do niczego nie zmuszam, wszystko co robię wobec innych jest szczere. Uwierz w ludzi.

    OdpowiedzUsuń
  4. Patrz, w kolejnym wpisie własnie o tym piszę, że nadal wierzę w ludzi :P Nie lubię i nie pamiętam wymuszonych życzeń, w pamięci pozostają mi tylko te, które były szczere, z głębi serca. Tylko one się liczą. A w tym roku nie łamałem się opłatkiem ze wszystkimi członkami rodziny i jest mi z tym dobrze.

    OdpowiedzUsuń